Posty

Wyświetlanie postów z 2008

Poranek w Warszawie

Nie zdążyłem na pociąg. Patrzyłem smętnie jak sunie wolno jakieś 200 metrów ode mnie. Nie spieszy się. Jednak na tyle mu pilno było, że mnie nie zabrał. Cholera jasna. Znów czeka mnie telefon do ludzi i seria zawierających sześciany przeprosin. - Dzień Dobry. XXX z tej strony. Chciałbym przeprosić, nie dojadę na czas. Tak, tak, te prace na drogach wykończą każdego. Bardzo mi przykro, że tego nie przewidziałem, jednak wczoraj wieczorem jeszcze nie było tego całego bałaganu. Nie, skąd, poradzę sobie. Przepraszam, że tak wyszło. Nie, myślę, że szybciej będzie dojechać pociągiem. Tak, tak. Przepraszam raz jeszcze, bardzo mi przykro. Do zobaczenia. Spociłem się. Zawsze się pocę, gdy kłamię. Mój samochód od tygodni stał w garażu, zaniedbany, niekochany, z rzężącym rozrusznikiem, który krztusił się i dusił, i dalej nic. Postanowiłem ruszyć to moje zapleśniałe ciało do hali dworcowej i kupić bilet na następny pociąg. Otworzyłem drzwi. Powitał mnie odór niemytych ciał. Bezdomni miel

Burza

Huknęło coś za oknem. Wyjątkowo głośno, by zamrzeć, wyjątkowo rzeczowo, by się zastanowić i wyjątkowo krótko, by zapomnieć. Letnie burze są oznaką próby oderwania się ziemi od nieba. Iskrzy i grzmi. Bogowie się bawią. Nie wolno tak ot! Uwalniać się od nieba. Porządek nakazuje, by słuchać – zarówno na niebie, jak i na ziemi. Próbować uwolnić siebie czy świat to prawdziwy grzech zaprzeczenia. To stwierdzenie, że wszystko jest możliwe! To stwierdzenie, iż można podnieść się przeciw bogom! To stwierdzenie, iż nie ma nieba wszechogarniającego i wszechmogącego… Bogów nie można ujarzmić, nie można ich zrozumieć, nie można się do nich zbliżać pytaniami! Bredzenie o równości boga i człowieka, o znalezieniu istoty rzeczy. Pytać i mówić do nich – nie wolno. Słuchać jedynie, powiedziane jest, żeby słuchać. A gdy się nie słucha, nie wolno poddawać się nadziei, liczyć na wielkoduszność, czy choćby spotkanie. Są wyjątkowo pamiętliwi, skrupulatni i konsekwentni. Bogowie są ponad i wiecznie a to oznacz

Chłód Neonu Odbitego na Mokrych Plecach

"Ukkkhhhhh" nic się nie chce. Ziew ziewnięciem pomaga ziewnięciu. W rękach odpowiedzialność. Bo inaczej głód, smutek i rozczarowanie. Pieniądze. Obiecane mi było uprzątnięcie chaotycznych myśli smętnie znajdujących miejsce w nikomu nie odkrytych zakamarkach umysłu. Mojego. Śmietniska umysłowego. Myślowego. Chaosu. I nic. Nie uprzątnięto, mimo użytych środków farmakologicznych oraz terapii wstrząsowej (z całym chemicznym syfem, jaki tylko wymyślili chorzy ludzie). Nic już nie chcę brać. Nawet papieros smakuje jak papier toaletowy. Palony. Rzucam stanowczo! Żaden humanista nie jest w stanie powiedzieć, zdobyć się na minimum odwagi i: - "Słuchaj! Ten robal, który drąży w Twej duszy to Twoja własna sprawka, rozumiesz? Nie chcesz go wyrzucić, otruć, wytępić, zabić, bo boisz się, że to zabije Ciebie. Trzymasz się tego śmiercionośnego ogniwa, by cierpieć, bo jedynie to, w Twoim przekonaniu, utrzymuje Cię na powierzchni, przy życiu. Nie będę się z Tobą spotykał, bo to strata cza