Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2008

Poranek w Warszawie

Nie zdążyłem na pociąg. Patrzyłem smętnie jak sunie wolno jakieś 200 metrów ode mnie. Nie spieszy się. Jednak na tyle mu pilno było, że mnie nie zabrał. Cholera jasna. Znów czeka mnie telefon do ludzi i seria zawierających sześciany przeprosin. - Dzień Dobry. XXX z tej strony. Chciałbym przeprosić, nie dojadę na czas. Tak, tak, te prace na drogach wykończą każdego. Bardzo mi przykro, że tego nie przewidziałem, jednak wczoraj wieczorem jeszcze nie było tego całego bałaganu. Nie, skąd, poradzę sobie. Przepraszam, że tak wyszło. Nie, myślę, że szybciej będzie dojechać pociągiem. Tak, tak. Przepraszam raz jeszcze, bardzo mi przykro. Do zobaczenia. Spociłem się. Zawsze się pocę, gdy kłamię. Mój samochód od tygodni stał w garażu, zaniedbany, niekochany, z rzężącym rozrusznikiem, który krztusił się i dusił, i dalej nic. Postanowiłem ruszyć to moje zapleśniałe ciało do hali dworcowej i kupić bilet na następny pociąg. Otworzyłem drzwi. Powitał mnie odór niemytych ciał. Bezdomni miel