"Ukkkhhhhh" nic się nie chce. Ziew ziewnięciem pomaga ziewnięciu. W rękach odpowiedzialność. Bo inaczej głód, smutek i rozczarowanie. Pieniądze. Obiecane mi było uprzątnięcie chaotycznych myśli smętnie znajdujących miejsce w nikomu nie odkrytych zakamarkach umysłu. Mojego. Śmietniska umysłowego. Myślowego. Chaosu. I nic. Nie uprzątnięto, mimo użytych środków farmakologicznych oraz terapii wstrząsowej (z całym chemicznym syfem, jaki tylko wymyślili chorzy ludzie). Nic już nie chcę brać. Nawet papieros smakuje jak papier toaletowy. Palony. Rzucam stanowczo! Żaden humanista nie jest w stanie powiedzieć, zdobyć się na minimum odwagi i: - "Słuchaj! Ten robal, który drąży w Twej duszy to Twoja własna sprawka, rozumiesz? Nie chcesz go wyrzucić, otruć, wytępić, zabić, bo boisz się, że to zabije Ciebie. Trzymasz się tego śmiercionośnego ogniwa, by cierpieć, bo jedynie to, w Twoim przekonaniu, utrzymuje Cię na powierzchni, przy życiu. Nie będę się z Tobą spotykał, bo to strata cza...
Komentarze